środa, 24 lipca 2013

Rozdział 24 - "Wtajemniczenie"

- Tak to. - pokręcił łbem lew. - Nie jestem głupi jak Vivulia, więc wiem co robię i mówię.
- Ach, tak? W takim razie, skąd możesz wiedzieć, że Królowie wybrali mnie?! - warknęła Est. Lew opuścił wzrok na łapę brązowej. Ostrożnie ją podniósł, zbadał czujnym wzrokiem i rzekł:
- Miałem rozpoznać cię po tym pierścieniu.
Niebieskooka poruszyła niespokojnie uszami. Co to ma w ogóle znaczyć? Wielcy Władcy rzekomo wybierają ją na jakąś bohaterkę, ale sami jakoś o tym jej nie informują?! To podejrzane.
- Jak mogę ci zaufać? - zapytała, wyszarpując od niego swoją łapę. Ten przewrócił ślepiami z zażenowaniem.
- Cóż, musisz zaufać mi od razu. W innym przypadku czeka nas wszystkich rychła śmierć. W końcu, to tylko trzy pełnie... a kiedy nadejdzie czwarta - i tu jego ciało przeszył dreszcz. - Mabaya zaatakuje.
Estrella spojrzała w niebo. Czy tylko w niej nadzieja? Nawet jeśli, to jak sobie poradzi skoro nie zna swojej mocy. Trudno, zaryzykuje.
- Eh... dobrze, zrobię to. Ale... ile mam czasu i jak znaleźć te stada?! - dopytywała.
- Spokojnie, wszystko ci wyjaśnię! Otóż, Twój czas to przede wszystkim dwie najbliższe pełnie. Kiedy Wielkie Stado Uhuru złoży się do kupy, powinno jeszcze przygotować się przed wojną...
- Jak to?! Sainowie też będą walczyć?! - przerwała mu. Ten pokiwał łbem.
- Słuchaj dalej. Po twoim pytaniu o to, jak znaleźć te stada wnioskuję, że nie rozwinął ci się zbytnio ten zmysł. Ale nie martw się, da się załatwić. Daj mi tą błyskotkę. - powiedział, po czym wyciągnął do niej łapę. Lwica posłusznie podała mu pierścień. Ten wyjął z niego topaz, a obrączkę wyrzucił.
- Hej! Co ty robisz? - krzyknęła Est.
- Ciii! - skarcił ją brązowy. Ze swojej grzywy wyciągnął łańcuch i schował go razem z kamieniem za siebie. Po kilku sekundach wyciągnął je z powrotem, tyle, że utworzył z tych obu przedmiotów naszyjnik. Spjrzał oczami głęboko w topaz. Z oczu wypłynęły giętko łuny srebrnego światła, wydając z siebie dziwny, ale spokojny głos. Kamień zalśnił i zmienił kolor na odcień oczu brązowej. Założył go na szyję Estrelli.
- To nie jest zwykły naszyjnik. To legendarny Kamień Druidów. Starożytni szamani wierzyli, że potrafi przywołać zmarłych z zza światów, Fedelów, Lwich Bogów... wypicie esencji znajdującej się w środku topazu dawało wieczne życie i niezniszczalność, zaś jego rozbicie uwalniało Ducha Zabaw, czyli coś w rodzaju sługi. Dowolne życzenie zawsze zostało spełniane. Ale odkąd Mabaya zesłał całe swoje zło tutaj, na Ziemię amulet utracił swoją moc. Jedyne co teraz może, to wskazać ci drogę do Stad Żywiołów. - wyjaśnił. Estrella spojrzała na kamień. Miał ciemny, granatowy kolor od którego emanował błękit. Z topazu jeszcze przez chwilę dochodziły tajemnicze głosy. Nagle, lwica zmarszczyła brwi.
- Muszę w tym pajacować? Pomyślą, że zwariowałam! - warknęła, szczerząc kły. Ten zaśmiał się.
- Nikt prócz ciebie i mnie tego nie widzi! Z resztą... przecież  i tak nie czujesz, że masz go na sobie, prawda? Faktycznie. Lwica nie czuła żadnego ciężaru. Odwróciła się i spokojnie powiedziała:
- Zgoda. Pójdę. Jakoś sobie poradzę.
- A! I naszyjnik zacznie pulsować co raz szybciej jeśli będziesz się zbliżać do jakiegoś stada. - dorzucił. Estrella stanęła. Przez chwilę milczała, ale po chwili, zapytała:
- Jak ci na imię?
- Tarishi*. - odparł.
- Zobaczymy się jeszcze? - dopytywała. Nawet polubiła tego lwa.
- Oczywiście. Jutro. O świcie wyruszamy. - rzekł.
- "Wyruszamy"? RAZEM?! - krzyknęła. Ten puścił jej oczko i pobiegł. Lwica wróciła do jaskini pod wodospadem.
*
Tinn stał jeszcze przez chwilę nieruchomo, oczarowany pięknem tajemniczej lwicy. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. 
- Jak masz na imię, lwie? - zapytała. Miała spokojny, delikatny głos. 
- Erm... ja się... to znaczy, ja... ja i... - jąkał się.
- Jai? Bardzo oryginalne imię! - zaśmiała się. 
- Co? A, nie, nie, to nie moje imię. Jestem Tinn. - wytłumaczył się, czerwony ze wstydu. Płowa zaczęła się śmiać. Przecież wiedziała. 
- Eh, no dobrze. Co cię tu sprowadza? - przeszła w końcu do rzeczy. 
- Nic... już miałem iść. - znalazł szybko wymówkę. Miał zamiar odejść, ale lwica zatrzymała go.
- Poczekaj chwilę! - zawołała. - Niech ci się przyjrzę. - spojrzała mu głęboko w oczy. Nagle coś zauważyła. Coś co niezwykle przykuło jej uwagę.
- O co chodzi? - zapytał zirytowany nastolatek.
- Nie możesz iść. Potrzebujemy twojej pomocy. Może i jesteś zwykłym śmiertelnikiem, ale masz w sobie część nas. Twoim zadaniem jest zebranie kilku Sainów i pomoc pewnej lwicy, która złączy Stada Żywiołów. - rzekła lwica. Ten zmarszczył brwi. O co jej chodzi? Kompletnie nic nie zrozumiał z jej słów. No, oprócz tego, że ma łazić z Sai-jak-im-tam i robić prowadzić jakieś negocjacje, żeby inne lwy mogły się ze sobą dogadać.
- A dlaczego niby ja? Skoro nie znam jakiś czarodziejskich sztuczek, to na co się wam przydam? - zakpił. Ta rozejrzała się i odparła:
- Nie będziemy rozmawiać o tym TUTAJ. Czuję, że Kesar tu jest; widzi i słyszy wszystko co się dzieje w tym miejscu.
- Że jest tu... KTO?! - wrzasnął, a w sobie pomyślał: "Paranoja...". Nagle, lwica pociągnęła go za łapę, pociągła za sobą i wrzasnęła:
- CHODŹ!
*
Szamanka powróciła na Górę Przodków. Gładziła swoją szarą czuprynę i niespokojnie kręciła głową. 
- Coraz gorzej, coraz gorzej... - mruczała pod nosem Nini. Obserwowała idące u stóp góry oddziały Vivulie. Prowadziła je purpurowa lwica, która krzyczała:
- Jesteśmy już blisko! Co jest naszym celem?!
- Kuua wasaliti wote!** - zawyły ochrypłym głosem. 
- Tak! A co będzie, kiedy to uczynimy w imię Wielkiego Mabay'ego?! - pytała, jadowitym głosem. 
- Kutawala juu ya dunia!*** - wrzasnęły ponownie. Purpurowa zaryczała dumnie. Wskoczyła na pobliski głaz i rzekła:
- Tu jest Stado Ognia! Wiecie co robić, prawda?!
Vivulie zaryczały zgodnie. Ta roześmiała się. Wskazała łapę naprzód siebie i wydała rozkaz:
- Atak!
Demony rzuciły się pędem w wyznaczonym kierunku. Pragnęły tylko jednego - stanąć u boku nowego króla świata, Mabay'ego. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Tarishi - listonosz
**Zabijemy wszystkich zdrajców!
*** Zapanujemy nad światem!

9 komentarzy:

  1. Spodobał mi się ten Tarishi. A ta Nini to dziwna lwica. Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealna notka, wręcz niesamowita. Świetnie opisalas wszystko, to jak Tarishi zamieniał ten jej pierścień i tworzył naszyjnik. Strasznie spodobał mi się ten lew Tarish moze wyjdzie jakas miłość, fajnie by było... Niesspodziewałam się że Tinn będzie miał coś wspólnego z ... Magią. Vivule są okropne . Nie mogę się doczekać bitwy. Zapraszam do mnie
    przyjdzieczasinamnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział był chyba jednym z lepszych na tym blogu :) Tarishi jest bardzo miły. Miałaś oryginalny pomysł z tym naszyjnikiem i pierścieniem, spodobało mi się to :)
    Ciekawa jestem gdzie płowa liwca zaprowadzi Tinna...
    No i te Vivule, które prowadziła purpurowa lwica... Bardzo martwi mnie perspektywa wojny.
    Pozdrawiam serdecznie i powtarzam raz jeszcze - rozdział był BOSKI <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna notka. Tarishi jest SUPER. Bitwa - ciekawe.
    A co do naszyjnika, ciekawy pomysł. A co to za te demony Vivule?

    kl4-duma-kovu.blogspot.com - mój nowy blog.
    14 rozdział na blogu o Sarze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytasz o Vivulie? Najwyraźniej musiałaś jeszcze nie być czytelniczką bloga. Wszystko o nich znajdziesz tu:
      http://estrella-gwiezdna-lwica.blogspot.com/2013/03/rozdzia-13-opowiesc-o-znamieniu.html

      Usuń
    2. Dziękuję. Wtedy nie miałam jeszcze konta na blogspot.com Przeczytam z pewnością! :)

      Usuń
  5. Mam takie pytania : Tak się zastanawiałam, nad założeniem konta na Devianart. Wprawdzie na kartce całkiem ładnie maluję - tak mi rodzina i znajomi mówią - ale w Paint'cie niezbyt. Więc

    - Można umieszczać obrazki na kartce, zamiast rysunków
    na komputerze?
    - Od ilu lat jest DevianArt?
    - W jakich programach można przerabiać rysunki/malować je?
    (Spróbuję wyzwania =)

    Wybacz, za zaśmiecanie komentarzy, ale mam problem. Proszę o odpowiedź na moim blogu w Spamie ;)

    OdpowiedzUsuń