sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 18 - "Złamane serce"

Na skalnej półce wypoczywał szary samiec, a tuż obok niego brązowy. Niczego się nie spodziewali, a mimo to poranny wiatr przygnał wieść o powrocie jednej z lwic z ich stada.
- Też coś czujesz Kahi? - zapytał brązowy.
- Nie, co? - dopytał drugi. Co prawda za czasów swego dzieciństwa, Tinn i Kahawa stali się wrogami do szpiku kości, tylko przez to, co powiedziała Febe. Obu przyświecał jednak jeden cel - odnalezienie Estrelli. To sprawiło, że konflikt pomiędzy nimi został zażegnany.
- Mam dziwne uczucie... jakby Est do nas wróciła... - odparł syn Haki.
- Widziałem ją, niedaleko Rajskiej Doliny! - zerwał się szary.
- Jak to?! KIEDY?! - krzyknął Tinn.
- Wczoraj!
- Tak?! To szybko! Znajdźmy ją i przyprowadźmy!
- Już was wyprzedziłam! - zawołał czyiś wesoły głos. Była to niebieskooka, młoda, która przybyła wraz z drugą brązową, tylko starszą. Czy to aby...
- Estrella! - wrzasnął jej brat. Podbiegł doń i objął siostrę łapą. Kiedy ją ostatni raz widział? Pocałował ją w czoło i szepnął: - Wróciłaś... na reszcie!
- Est?! Jak ty znalazłaś tu drogę?! - uśmiechnął się książę.
- Mam swoje sekretne ścieżki! - powiedziała młoda. Radość... całe stado zebrało się, aby na ponów ujrzeć zaginioną. Z dala obserwowała ich purpurowa. Zacisnęła zęby. Z drugiej strony... po ostatniej rozmowie ze swoim "zleceniodawcą" to może i nawet dobrze. Wpadła na pomysł. Uczyni to! Dziś w nocy...
*
Noc. Głos wiatru nakazywał młodej lwicy zbudzić się, wstać i wyjść. Uczyniła to, z brakiem wszelkiej przyjemności, choć sama nie wiedziała, po co się obudziła. Podmuchy tajemniczej istoty, ruszyły niby wyznaczonym przez los szlakiem, zaś ona za nią. Przechodząc przez wysokie trzciny, suche i nasączone wodą trawy, zatrzymała się przed wielkim baobabem - symbolem nie zbitej przez nic przyjaźni między nią, a Kahawą. Szmer ustał, lecz tempo bicia serca w piersi lwicy przyspieszyło. On... on tam był! Razem z tą podłą zdrajczynią Febe! I oni... oni... całowali się! Obejmowali i całowali z namiętnością, jak gdyby cały świat przestał dla nich istnieć. Nerwy jej puściły. Wyskoczyła z krzaków i wolnym krokiem zbliżyła się do ów pary. Lew dostrzegł ją i odepchnął od siebie niebieskooką. To i tak nic nie zmieniło. Estrella wymierzyła mu siarczysty policzek i z łzami w oczach odbiegła. Przed tym jeszcze wykrzyknęła doń:
- JAK MOGŁEŚ TO ZROBIĆ?!
- Est, ja... Est poczekaj! - wołał za nią. W niczym to nie pomogło. Ona szybko zapuściła się w gęstą, zieloną otchłań traw. Płakała. To był jej przyjaciel... BYŁ. Już nigdy nim nie będzie, już sobie to przysięgła. A wkrótce się zemści. W jej głowie rodziły się przeróżne mieszanki myśli - złość, smutek, nienawiść... Skuliła się pośród mokrej trawy i rozpłakała się na dobre. Zdawało się, że wypłakała wszystkie łzy, a mimo to łkała dalej. Zakryła pysk łapami. Kolejny szelest. Lwica miała tego dość. Nawet nie drgnęły jej uszy.
- Est? To ty? - usłyszała, choć nie wyraźnie, zagłuszona swoim płaczem. Wydając z gardzieli rozwścieczony ryk, podniosła się i rzuciła na tajemniczego osobnika, spodziewając się, że to Kahawa. Dwójka skłębiła się w nie powstrzymanej przez nic walce, mrok sprawiał, iż ona nie widziała nawet z kim walczy. W tym momencie, nie miało to jednak znaczenia. Przeciwnik przygwoździł młodą do ziemi, choć próbowała się mu wyrwać, nie miała siły. Zamiast ujrzeć parę fioletowych oczu, dostrzegła czarujące bursztynowe. Już je kiedyś widziała... Zaraz, jak on miał na imię?
- Shadem? - wydukała.
- A niby kto? - zaśmiał się. Zszedł z przyjaciółki. Zielonooka powstała i spojrzała nań. Ten zaczął wylizywać łapę, z drobnej plamki krwi.
- Coś ty taka zła, hmm? - powiedział, zerkając na nią podejrzliwie. Początkowo młoda nie chciała tego mówić. Shadem był jednak jej przyjacielem, musiała być w stosunku do niego szczera.
- Jeszcze kilka chwil temu, mogłabym przysiąc, że go kocham. A teraz? Mogę go tylko nienawidzić. Znalazł sobie nową zabawkę, Febe. Teraz ja, nie jestem nic warta. - żaliła się.
- O kim ty mówisz? - warknął zniecierpliwiony.
- Kahawa... - rzekła bez uczuć. Aż z trudem przeszło jej to imię przez gardło. Ponownie się upuściła kilka łez. Złoty podszedł doń i otarł jej łapą polik, pozbywając się ich. Brązowa wtuliła się w nią. Potrzebowała kogoś, kto by ją pokochał, kogoś, komu mogłaby zaufać. Nie chciała teraz robić tego, lecz nie potrafiła się powstrzymać. Pocałowała Shadem'a. Czerwonooki nie wiedział jak się zachować. Mimo wszystko... on również kochał Est. Nie protestował. Po skończeniu owej czynność, niebieskooka ponownie wybuchnęła płaczem. Próbowała odbiec od Złoziemca, lecz ten chwycił ją za łapę. Przewrócił lwicę; stanął nad nią, patrząc prosto w oczy.
- Kocham cię, ma chérie...- szepnął jej do ucha. Liznął jej policzek. Ta spojrzała nań zdziwiona. Kochał ją? Ale jak mogła mu zaufać? Jeśli będzie tak jak z Kahawą? Zapomniała o tym. Polizała jego ranę na łapie i odparła:
- Ja ciebie też...

8 komentarzy:

  1. Kurczę, Kahawa strasznie się zachował! Dobrze jednak, że Shadem nareszcie wyznał miłość Estrelli <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabiję drania, zabiję! ;D
    Jak Kahawa mógł?!
    Ale cieszę się, że Est pokochała Shadema!

    OdpowiedzUsuń
  3. och scenka ta na końcu była taka romantyczna z Shadem ale moim zdaniem Kahawa to największy drań jakiego poznałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Romantyczne <3 zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótko aczkolwiek ciekawie. Podobało mi się i cieszy mnie fakt, że Estrella znalazła kogoś w kim będzie miała teraz oparcie. Mam nadzieję, że ułoży jej się z Shademem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, to ja, Hekima 20, tylko zmieniłam nick.
    Notka świetna, bardzo ciekawa ^^ Boję się trochę, kim jest ta purpurowa lwica. A co do Kahawy - to dopiero drań...
    Cieszę się jednak, że Shadem wyznał miłość Estrelli, a ona odwzajemniła uczucie <3 to takie romantyczne ^.^
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mraw!! a raczej Roar!! Miłość przepiękne i do tego w wiosne <3

    OdpowiedzUsuń