- Kto ty jesteś?! - warknęła.
- Raczej, kim TY jesteś! - odrzekł lew.
- Nie lubię nawiązywać nowych znajomości, zatem będę się streszczać. Jestem Estrella. - mruknęła schodząc z przeciwnika. Ten spojrzał na nią zdziwiony swoimi fioletowymi oczami.
- TA Estrella? - zapytał.
- Jeśli już jakąś znasz, to przepraszam za kłopot! - mruknęła arogancko.
- A mówi ci coś imię Kahawa? - Est zatrzymała się. Zerknęła podejrzliwie na szarego. Nie... to nie mógł być on! Chociaż... ta sierść, te oczy...
- Książę Wodnej Ziemi, syn Barafu? - ten uśmiechnął się. Odnalazł swoją miłość... Na reszcie! Niebieskooka rzuciła się do niego i przytuliła do szkarłatnej grzywy. - Skąd ty tu...? - szepnęła.
- Mam swoje sekretne ścieżki. - puścił brązowej oczko. - A ty? Czemu nie wracasz? - ta zamilkła. I co by tu powiedzieć? Przecież nie może wtajemniczać kogoś, kto nie jest Sainem.
- Nieważne... Er... Spójrz! Za tobą! - krzyknęła. Szary odwrócił się. Ujrzał dwa lwy z włóczniami nadciągające ku niemu. - To strażnicy! Musisz uciekać! Proszę!
- Zobaczymy się jeszcze? - westchnął.
- Zobaczę co da się zrobić! Biegnij! - rzuciła szybko i pomknęła do bram Rajskiej Doliny. Kahawa ruszył w stronę własnego królestwa w nadziei, że ponownie ujrzy twarz lwicy, którą kochał. Wierzył w to...
*
Do dość wysokiej skały zakradła się purpurowa lwica. Na jej środku leżał jakiś lew. Szturchnęła go łapą, a ten wybudził się.
- Co jest?! - warknął. Zielonooka westchnęła i rzekła smętnie:
- Zawiodłam cię, panie... Dziedzic... dotarł do Rajskiej Doliny...
- CO?! - zaryczał, po czym przygniótł ją do twardej ziemi. - KIEDY ON TAM DOTARŁ?!
- Jakieś dobre dziesięć miesięcy temu! - powiedziała. Samiec przydusił ją. Wyszczerzył kły.
- Masz go sprowadzić do swojego stada i zabić! Albo ty go zabijesz... albo ty umrzesz próbując to uczynić! ŻADNEJ INNEJ OPCJI!
- Taaaak, paaaanieee... - wyszeptała ostatkiem sił. Ten puścił jej gardziel i zszedł z niej.
- Wynoś się, już! - ryknął. Purpurowa odeszła. Była przerażona, a jednocześnie wściekła. Kto ma sprowadzić dziedzica? Ona nigdy go nie nakłoni! Ale Kahawa...
*
Estrella wracała do swego legowiska. Nagle, ujrzała coś dziwnego. Tłumy zebrały się przed nią i zawołały:
- Niech nam żyje jak najdłużej! - ta zdumiona spojrzała nań.
- O co chodzi? - zapytała.
- No jak to, o co? - zaśmiała się Maisha, wychodząc z grupy. - Przecież to już minął rok od twoich narodzin! - ta zarumieniła się.
- Pamiętaliście...
- Zawsze będziemy pamiętać. - uśmiechnęła się doń Hasira.
- Na dzisiejszy wieczór zaplanowaliśmy lwi bal. Każdy musi sobie znaleźć partnera do tańca. Zadanie o tyle utrudnione, że musi to być ktoś przeciwnej płci i z innego stada. Wiesz, każda urodzinowa uroczystość, to jednocześnie coś w rodzaju nowego sojuszu pomiędzy grupami. - oznajmiła cętkowana lwica. Niebieskooka zamyśliła się. Ma okazję znowu zobaczyć Kahawę. Już wiedziała, kto będzie jej partnerem do tańca. Z zamyślenia wyrwał ją znajomy okrzyk:
- Hej! A czy to imprezy mogą dołączyć starsi? - to była oczywiście Mwen. Stado niechętnie mruknęło:
- Tak... - jakby chcieli jeszcze dodać "niestety". Rozeszli się, aby przygotować się do wieczornej uroczystość. Est uśmiechnęła się chytrze pod nosem i pobiegła ku Wodnej Ziemi.
*
Kahawa i Estrella |
Pora mroku... wszyscy byli przygotowani. Nawet (ku zdziwieniu wszystkich) Mwen znalazła sobie partnera; był to również stary lew ze Stada Powietrza. Wszyscy zniecierpliwieni oczekiwali by ujrzeć partnera Est. Ze skały przypominającej jakby "schody" zeszła wreszcie brązowa. Towarzyszył jej szary samiec. Zaczęło się. Każdy tańczył w tłumie. Estrella nigdy nie czuła się taka szczęśliwa. To chyba było jej najpiękniejsze przeżycie.
- Wiesz... chodźmy na chwilę. - poprosiła Kahawę niebieskooka. Odeszli na chwilę. Ku zdumieniu szarego, ta przytuliła się do niego i szepnęła: - Tęskniłam za tobą...
- Ja też... - odparł. Czuł się... niesamowicie! Dziękował wszystkiemu co go otaczało, za to, że znów mógł ją zobaczyć... Swoją miłość. Nagle, dostrzegł coś, przez co stał się niespokojny. Zauważył, że jakaś lwica dziwnie się mu przygląda. Odepchnął od siebie brązową.
- Coś się stało? - zapytała zdziwiona.
- Nic... - westchnął, jakby zaraz miał zwymiotować. - Muszę już iść. To był świetny wieczór, dziękuję ci Est... pa. - cmoknął ją w czoło i odbiegł.
- Pa... - szepnęła sama do siebie niebieskooka. Weszła do swojej groty i ułożyła się jej kącie. Nie chciała wychodzić. Przynajmniej bez Kahawy. Za nią weszła do jaskini Hasira. Usiadła przy niej i powiedziała z uśmiechem:
- Jak impreza?
- Może być... - mruknęła Est.
- Słuchaj... - zaczęła dość dziwnym teraz tonem lwica. - pamiętasz... eee... jak przyszła tu twoja matka i... no wiesz?
- Wolę tego nie pamiętać! - warknęła. - Nie chcę mieć Vivuli w rodzinie!
- Ja... okłamałam cię... Twoja matka nie jest dotknięta Klątwą Cieni...
- CO?! Ale... dlaczego?! - zapiszczała brązowa, wstając. - Po co to powiedziałaś?!
- Chciałam cię tu zatrzymać!
- PO CO?!
- Jesteś nam potrzebna! Bardziej niż myślisz! Nie chciałam cię po prostu stracić...
- Ale właśnie ci się udało! Żegnaj! - zaryczała nastolatka i wybiegła z jaskini. Płakała. Najlepszy dzień jej życia... zrujnowany. Jak zwykle! Czego się spodziewała? Że kiedyś zazna spokoju? Ha! Nigdy! Jej życie to... nie ważne... Jedno wiedziała na pewno. Musi wrócić do domu. Zamiast iść przez Złą Ziemię i Mroczne Królestwo pobiegła dżunglą. Był to skrót. Na szczęście. Zaraz, kiedy zakończył się jej szlak wpadła na otwarty teren. Przed nią roztaczał się widok, na wejście do jaskini. Upał sprawił jednak, że stado spało wyjątkowo na zewnątrz. Młoda rozejrzała się pomiędzy lwicami. Dostrzegła swoją mamę. Spała wtulona do Barafu. Szturchnęła brązową łapą. Haki nie wydając żadnego dźwięku przygniotła nieświadomie córkę do skały i warknęła:
- Kim jesteś i czego tu chcesz?!
- Uspokój się... - zaczęła Est.
- Nie będziesz mnie pouczać! Mów, kim jesteś! - warknęła.
- Nie pamiętasz mnie?! To ja, Estrella, twoja córka! - zawołała. Ta uspokoiła się. Zeszła z niej i wlepiła oczy. Coś sobie przypomniała. Mały obraz, wiele miesięcy temu... tak! To była ona!
- Estrella! Córeczko żyjesz! - zawołała ze łzami w oczach dawna królowa Lwiej Ziemi i polizała córkę.
- Heh! Cześć mamo! - uśmiechnęła się niebieskooka. Może jednak kłamstwo, które wyszło na jaw, nie było, aż takie złe? Trudno, przeminęło z wiatrem. Na niebie zaś ukazała się jeszcze jedna gwiazda. Kolejna dusza powróciła do harmonii Kręgu Życia...
-------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że tak dawno nie było rozdziału, ale niestety... brak czasu. Przepraszam za swoją nieobecność i mam nadzieję, że tak długim rozdziałem nadrobiłam czas ;)
Super!! cieszę się że Est wróciła tam gdzie ma swój dom!! ciekawi mnie zachowanie Kahawy dlaczego tak szybko odbiegł od ukochanej ...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Świetnie, Estrella wróciła do domu!!!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na : od-pokolen-do-pokolen-krol-lew.blogspot.com
Cześć, to ja, Hekima 20, tylko zmieniłam nick 8D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Cieszę się, że Kahawa i Esrella wyznali sobie miłość <3
Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie Mbaya i ta lwica... czyżby Kahawa był jedną z Vivulii? I czemu tak szybko opuścił Est?
Cóż, ja nie cieszę się z powrotu lwicy na Wodną Ziemię, do Haki. Myślę, że tam Vivulie i Mbaya znajdą ją jeszcze szybciej... w Dolinie była bezpieczna...
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg, pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział ^^
Wspaniały rozdział taki wesoły. Dobrze, że Est wróciła do domu. ciekawi mnie zachowanie Kahawy?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nadrobiłaś! Rozdział świetny! Ciekawe dlaczego Hasira postanowiła wyjawić Est prawdę i to po tak długim czasie. Nie mogę się doczekać na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuń