piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 16 - "Obłąkana lwica"

- Mamy was! - szepnęła brązowa lwica. Szary lew, który jej towarzyszył odrzekł:
- Nie chwal dnia przed zachodem.
- Przecież jest wieczór! - zaśmiała się i wtuliła do szkarłatnej grzywy samca, po czym polizała jego policzek. Zaraz spoważniała. - Mam nadzieję, że dziś odbiorę sobie swoją córkę. - zielone oczy lwa wbiły się w ziemię. Westchnął, po czym wydał rozkaz swojemu stadu. Zbliżyli się do śpiących. Strażnicy ich nie zauważyli, mieli świetny kamuflaż. Byli blisko karmelowej, w której objęciach leżało brązowe lwiątko. Haki delikatnie spróbowała wyciągnąć młodą, lecz jej opiekunka nie była głupia. Obudziła się. Wpadła w szał na widok szarego. Zaryczała.
- Precz! Łapy z dala od niej! - warknęła, zasłaniając Est. Reszta stada Sainów zerwała się i podbiegła ku nowym przybyszom. Na czele ich, stanął Kosa jako najpotężniejszy z tego stada.
- Czego chcecie? Nie wyglądacie na Sainów. - rzekł brązowy, z największym spokojem na jakiego było go stać.
- Przybyliśmy po moją, porwaną przez Hasirę córkę! - wyszczerzyła kły Haki. Ogon latał jej na wszystkie strony. Młoda była przerażona tym zamieszaniem. Po takim odstępie czasu, ujrzenie matki. Co ona tu właściwie robi? Po co tutaj przyszła? Żeby znów ją dołować i poniżać?! W głębi serca czuła jednak, że matka bardzo ją kocha. Co ona najlepszego zrobiła?! Rzuciła się ku stadu Wodnej Ziemi, z piskiem:
- Mamusiu! Zabierz mnie stąd!
- Estrella! - krzyknęła brązowa. Chciała przytulić córkę... już dawno tego nie robiła. Hasira posiadała jednak lepszy refleks. Zdążyła złapać swoją podopieczną za kark i przyciągnąć ku sobie. Szepnęła jej o ucha:
- Nawet nie próbuj! - odpowiedział jej płacz.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła i spróbowała się wyrwać. Ta nie puściła jej, tylko zacisnęła ucisk.
- Oddajcie nam ją, a nie będzie walki! - oświadczył Barafu.
- Jest nam potrzebna bardziej niż myślisz! - odparł bez uczuć brązowy.
- W takim razie, walka! Atak! - zaryczał szary i rzucił się na Kosę. Lwice również rzuciły się na swoich przeciwników. Walka była uczciwa. Sainowie nie okazali teraz swych groźnych mocy. Spadł ulewny deszcz. Krople próbowały zmyć następne plamy krwi. Bezskutecznie. Opiekunki lwiątek, czyli Hasira oraz jej dwie przyjaciółki - Lulu i Shetani wraz ze wszystkimi młodymi w swym stadzie i jedną, starą ględzącą lwicą wspięły się na bezpieczny głaz. Kiedy owa stara lwica, obdarzona siwo-białą sierścią ujrzała walkę, zawołała:
Mwen
- Impreza! Zaczekajcie na mnie! - i zbiegła z głazu. Gdyby nie Shetani, uciekłaby i dołączyła do bijatyki. - Niczego mi już nie wolno! - burknęła. Usiadła na głazie, uparła o niego głowę i burczała coś pod nosem.
- Kto to jest? - zapytała po cichu Est.
- Mwen*. - odrzekła Hasira. Delikatnie stuknęła młodą w głowę, po czym rzekła jadowicie: - Co miały znaczyć te ucieczki?
- Tęsknie za mamą... - szepnęła.
- Za nią?! Ona wyrządziła ci tyle krzywdy, a ty chcesz do niej wracać!
- Ale...
- Cicho! Ona tu przyszła, bo jest opętana przez Vivulie. Kiedy tylko dasz się jej złapać, odda cię w łapy Mabay'ego. A potem, zanim nawet zdążyć wypowiedzieć skrót twego imienia, będziesz martwa! Lepiej będzie, jeśli tu zostaniesz. - nagadała jej. To były kłamstwa, a niebieskooka w to uwierzyła. - Zostańcie pod opieką Mwen, my idziemy walczyć. - dodała karmelowa, po czym cała trójka lwic zbiegła.
- Nawet nie zapytały mnie o zdanie! - warknęła biała.
- No cóż... tak już jest ze starcami. - powiedział jakiś czerwony lewek.
- Zamknij paszczę, Nyru! Twojej mamusi tu nie ma... - syknęła, wpatrując swe oczy, chłodem który przeszył młodego. - Jako, że jestem twoją opiekunką, mam prawo cię nawet zabić...
- To chyba prawda, że na starość gniją mózgi! - zakpiła Maisha, podchodząc do niebieskookiej młodej. Mwen wydała groźny ryk, patrząc na ową lwiczkę, która rzekła te słowa. Jej tu nie wzruszyło. Estrellla spojrzała zaś ku polu walki. Zastanawiała się nad słowami Hasiry. Może ma rację? Po co zresztą miałaby ją kłamać?! Usłyszała kolejny ryk białej. Patrzyła w niebo i darła się:
- CAŁY TEN ŚWIAT TO OBIBOKI I OSZOŁOMY! JAK JA ZARAZ DO... - zaczęła.
- Mwen, nie kończ! - warknęła Est. Stara spojrzała ku niej. Uprzejmym i miłym tonem, szepnęła:
- Dziękuję...
- Ona faktycznie ma jakieś "ku-ku". - szepnęła Maisha, do brązowej. Dalej już byli cicho. Obserwowali bacznie walkę. Nagle, ktoś coś krzyknął i lwy stanęły. Stado Barafu zaczęło odchodzić. Poddali się?
"To w stylu mamy." - pomyślała niebieskooka.
------------------------------------------------------
*Mwen - skrót od słowa mwendawazimu, oznaczającego, szaleństwo.

8 komentarzy:

  1. Super!! ale głupia ta Hasira okłamała ją jak mogła ją okłamać beszczelna !!

    Notka 10000000000000000000/10

    u mnie nowy rodział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie! Głupia Hasira, okłamała Estrellę!
    Pozdrawiam!
    Damu

    OdpowiedzUsuń
  3. "To chyba prawda, że na starość gniją mózgi!" HAHAHAHAHA, padłam! Genialne! :D
    Zdziwiło mnie, że matka tak szybko przybyła po Est, no i że tak nagle jej stado wycofało się z walki. Ciekawe jaki był powód. No i szkoda, że Hasira opowiada Est kłamstwa. Jestem ciekawa co będzie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. -IMPREZA! ( to było dobre) jestem ciekawa czy faktycznie mama Est przybyła po nią by ją uratować czy też miała inny plan. I dlaczego Hasira tak nakłamała tej małej, no nic zostaje mi czekać na kolejny post tej wspaniałej opowieści :)
    Pozdrawiam i zapraszam na www.lion-king4.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mwen - mój mistrz :D Rozdział bardzo mi się podobał, tylko szkoda, że Hasira oszukała Estrellę...
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Superowy rozdział, bardzo mi się podobał.
    Nie rozumiem, czemu Hasira oszukiwała Estrellę, mówiąc, że Haki jest pod władzą Vivulii. I czemu stado Barafu przestało walczyć z grupą Rajskiej Doliny? I po co Haki przybyła po Est? Chyba przecież wie, że lwiczka nie chce do niej wrócić...
    Mwen - świetna, ciekawa i zabawna postać, moja idolka xD Mam nadzieję, że będzie z nią więcej wydarzeń, bo bardzo mnie owa postać zaciekawiła :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na czwarty rozdział u mnie. :) www.krol-lew-4.blog.onet.pl
    Powiadom mnie jeśli dodasz swój, bo już nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Zrobiłaś sobie trochę dłuższą przerwę i mam nadzieję, że to nie z powodu braku weny, i że szybko coś dodasz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wchodzę i sprawdzam, czy pojawi się jakiś nowy rozdział, ale nic nie dodajesz. :( Mam nadzieję, że szybko coś dodasz. Poinformujesz mnie o tym? A przy okazji zapraszam na mój nowy rozdział na krol-lew-4.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń