Kwaheri milele kiumbe. Kwaheri kwa miaka hivi karibuni kukutana na mimi tena. Kuchukua meli kutoka mawingu na mivuke moja kwa moja kwa kiti cha enzi cha dhahabu wa mfalme wa simba wote. Hebu mwanga dhahabu tutawalinda kutoka nafsi giza kutoka kuzimu! Natumaini hakuwa cover Kovu makucha, Mufasa ingekuwa wewe kusimama katika ulinzi. Na inaweza nafsi yako alikwenda mbinguni niżeli alihukumiwa uhamishoni milele.*
Po tym ujrzała Tabasuri, jako przeźroczystą postać unoszącą się coraz wyżej i wyżej. Oto miał się rozpocząć sąd ów lwicy. Na tronie ze złotych gwiazd, w diademie z płonących małych gwiazdek siedział król Mohatu - sędzia dusz. Po jego prawej stronie stał Mufasa, a po lewej Skaza. Pośrodku stała karmelowej maści lwica. Przemowę rozpoczął Mohatu:
- Oto nadszedł twój dzień, Tabasuri. Teraz wszystko leży w tym, ile dobrych uczynków będzie w twoim sercu, a ile złych. Sarabi! Przynieś jej serce i połóż na szali. - obok gwiezdnego tronu leżała waga ze złota wysadzana drogimi klejnotami. Na jednej z szal, leżał jeden włos z grzywy Mohatu i jeden włos z ogona dawnej królowej Uru. Na sali ukazała się małżonka Mufasy. W pysku ostrożnie trzymała serce osądzanej lwicy. Położyła je na wadze, Tabasuri wstrzymała oddech. Jeszcze nigdy nie czuła się tak okropnie. Szala wagi uniosła się i... serce było lżejsze niż włosy! Siostra Haki zamieszkać miała w Lwim Niebie. Ile łez radości z ciekło jej po policzkach. Otworzono wielkie złociste drzwi, prowadzące do przepięknej krainy. Wszędzie kwiaty, zioła, drzewa i woda! Ale nie to było najlepsze, na wzgórzu, pod drzewem siedział lew o złocistej sierści i czarnej grzywie.
- Jidai?! - krzyknęła lwica.
- Tabasuri! - zawołał ów lew. Para rzuciła się w swoim kierunku i sturlała z wzgórza prosto na "łódkę" z liści, która płynęła przez pobliską rzekę. Tabasuri tak go kochała, lecz ten zmarł z powodu ciężkiej choroby.
- Kocham cię... - szepnęła.
- Ja ciebie też. Już zawsze będziemy razem, nic nas nie rozłączy. - na to wszystko patrzyła z Góry Przodków szamanka Nini. Uśmiechnęła się, wzięła swoją laskę i udała się do swego domu na baobabie.
- Oto nadszedł twój dzień, Tabasuri. Teraz wszystko leży w tym, ile dobrych uczynków będzie w twoim sercu, a ile złych. Sarabi! Przynieś jej serce i połóż na szali. - obok gwiezdnego tronu leżała waga ze złota wysadzana drogimi klejnotami. Na jednej z szal, leżał jeden włos z grzywy Mohatu i jeden włos z ogona dawnej królowej Uru. Na sali ukazała się małżonka Mufasy. W pysku ostrożnie trzymała serce osądzanej lwicy. Położyła je na wadze, Tabasuri wstrzymała oddech. Jeszcze nigdy nie czuła się tak okropnie. Szala wagi uniosła się i... serce było lżejsze niż włosy! Siostra Haki zamieszkać miała w Lwim Niebie. Ile łez radości z ciekło jej po policzkach. Otworzono wielkie złociste drzwi, prowadzące do przepięknej krainy. Wszędzie kwiaty, zioła, drzewa i woda! Ale nie to było najlepsze, na wzgórzu, pod drzewem siedział lew o złocistej sierści i czarnej grzywie.
- Jidai?! - krzyknęła lwica.
- Tabasuri! - zawołał ów lew. Para rzuciła się w swoim kierunku i sturlała z wzgórza prosto na "łódkę" z liści, która płynęła przez pobliską rzekę. Tabasuri tak go kochała, lecz ten zmarł z powodu ciężkiej choroby.
- Kocham cię... - szepnęła.
- Ja ciebie też. Już zawsze będziemy razem, nic nas nie rozłączy. - na to wszystko patrzyła z Góry Przodków szamanka Nini. Uśmiechnęła się, wzięła swoją laskę i udała się do swego domu na baobabie.
•
Noc była chłodna. Nie przeszkadzało to jednak szaremu lwu w opuszczeniu Lwiej Skały. Miał już dosyć. Odkąd tylko wygnał Haki i zabił Tabasuri miał mnóstwo koszmarów, a każda lwica karmelowej maści zdawała mu się przypominać o swoim morderstwie. Dziś nie było inaczej. Śniło mu się, że jest w wąwozie, wraz ze swoimi dziećmi i partnerką. Na przeciw nich stał demon (można to było poznać po czarnej barwie i wielkich, żółtych oczach pozbawionych gałek). W pewnej chwili ów demon skoczył na Kwenu i zniknął przenikając do jego serca i duszy. Sprawiło to, że lew nie panował nad sobą. Uderzył Haki w głowę, zabijając ją, a potem zajął się dziećmi. Zaraz po popełnionej zbrodni demon wyskoczył z niego. Przy tym śmiał się szyderczo, a odbijające się od ścian wąwozu echo było jak pęk sztyletów wbijających się w uszy. W tym samym momencie również obudził się Kwenu. To było straszne, teraz żałował tego błędu. Jak mógł posądzić ją o coś takiego? Samiec udał się prędko do wodopoju, a tam zanurzył głowę w wodzie, by trochę odetchnąć.- Kwenu - rzekł jakiś głos. Lew odwrócił łeb i ujrzał Asali, swoją przyjaciółkę z dzieciństwa. Zamieszkiwała ona Złą Ziemię, ale nie była złą lwicą.
- Asali? - zdumiał się. - A co ty tu robisz?
- Przyszłam cię odwiedzić i prosić cię o to, byś pozwolił mi zamieszkać tutaj, na Lwiej Ziemi. - powiedziała przymilnym głosem.
- Na Złej Ziemi ci się znudziło? - prychnął szary lew.
- Tam już mnie nie chcą. Powiedzieli, że na Złej Ziemi nie może mieszkać ktoś, kto ma "czyste" serce. Ponieważ nie mam ochoty zabijać i nigdy tego wśród lwów nie zrobiłam, wygnali mnie. - żaliła się pomarańczowa lwica. Przewróciła się na grzbiet i spojrzała w gwiazdy, a potem na Kwenu. - Proszę cię. - ten nie był tym zbyt wzruszony. Ze względu jednak na mocną przyjaźń, uległ temu.
- Niech ci będzie... - mruknął. Lwica zerwała się i mocno wtuliła do jego szarej grzywy. Lew poczuł się dziwnie. Tęsknota za dziećmi i za Haki ustąpiła, a do jego serca zagościło uczucie do Asali. Liznął ją w czoło swoim ciepłym językiem i przysunął ku sobie. Teraz dopiero uświadomił sobie, kim jest jego druga połówka.
- Asali... - szepnął do niej. Ta podniosła wzrok. - Czy ty... zostałabyś moją królową? - lwica o bursztynowych oczach spojrzała na niego zdziwiona. Jej zdaniem to był szalony pomysł, mimo tego, że zawsze go kochała.
- Chciałabym - odpowiedziała. - Ale co jeśli wróci Haki? Co ona powie? - Kwenu przewrócił oczami, zaśmiał się i odparł:
- Ona to już przeszłość.
-----------------------------------------------------------------------
*Żegnaj na zawsze istoto. Żegnaj na lata by wkrótce się spotkać ze mną ponownie. Popłyń statkiem z obłoków i oparów, wprost do złotego tronu króla wszystkich lwów. Niech uchroni cię złocisty blask przed mrokiem dusz z piekieł! Oby cię łapa Skazy nie objęła, oby Mufasa stanął ci w obronie. I oby twa dusza trafiła w niebiosa niżeli skazana została na wieczne wygnanie.
Świetny rozdział! Dobrze, że Tabasuri jest już szczęśliwa, ale Kwenu według mnie zachował się okropnie. Nie powinien tak od razu zapominać o Haki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wspaniała notka.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Tabasuri została przyjęta do nieba. Scena sądu przypominała mi nieco sąd zmarłego według starożytnych Egipcjan.
Ten Kwenu jest na serio okropny. Nie dość, że zamordował Tabasuri, to jeszcze wygnał Haki i pokochał Asali...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Nie lubię tego Kwenu. Jestem ciekawa co będzie dalej. Dodałam twój blog do linków. A czy mój też dodasz?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam www.lion-king4.blogspot.com
Piękna notka. Bardzo się cieszę, że Tabasuri została przyjęta do Lwiego Nieba. Kwenu jest u mnie wrogiem numer jeden! xD Strasznie się zachował! Nie cierpię go:(
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych i do linków:)
Pozdrawiam,
Damu
Bardzo piękna notatka Kwenu to największy egoista!! zabił biedną Tabasurii i jeszcze miał powiedzieć że Hekima to dla niego przeszłość!! dla mnie Kwenu to WRÓG!!
OdpowiedzUsuńZapraszam Do Mnie :
http://legendakopytanabiegoikiary.blogspot.com/