"Interesujące... nawet bardzo..." - myślała. Podziwiała ów krainę, teraz czuła, że to miejsce byłoby dla niej lepszym domem. Odkąd pojawiła się Febe, stała się arogancka i wolała żyć na odludziu. To miejsce, całkiem nie było opuszczone. W oddali ujrzała złotą sierść i rudą grzywę. Podeszła do ów tajemniczego samca. Ten na jej widok cofnął się o kilka kroków i warknął.
- Kim jesteś? Zdrajcą? Lwioziemcem?! - dopytywał się, dając uczucie, że emanuje niepohamowaną wściekłością.
- Kim są ci cali "lwioziemcy"? Czy to ci, co mieszkają na Lwiej Skale...? - zapytała, zainteresowana nowym wyrazem. Młody lew ryknął i wrzasnął:
- Ja tu stawiam pytania! Dowiem się wreszcie, jak ci na imię?!
- Estrella - mruknęła. Wcale nie przeraziła się tonem, jakim odzywał się on do niej. - Dla przyjaciół Est.
- Pytałem o szczegóły? - rzucił oschłym tonem, teraz właściwie już obojętnym. Skoro ona nie wie kim jest taki lwioziemiec, to ona na pewno nim nie jest.
- Heh... - zaśmiała się. - Masz podły charakterek. Haha. Lubię takich!
- Serio? - zapytał czerwonooki. Młoda posłała mu słodki uśmieszek. W środku serce zaczęło jej bić szybciej i mocniej. Ale chwila! Nie, ona nie może darzyć go tym samym uczuciem co Kahawę! W jednej chwili z mętliku w głowie wybawił ją ryk. Należał on do lwicy o karmelowej sierści, brązowym pasku na grzbiecie i niebieskich oczach. Wyskoczyła zza kamienia, chroniąc młodego lwa. Zaraz po tym ze strony Est wyskoczył Barafu, z grupką stada, i lwiątkami. Wśród nich była również ta cała Febe, "ulubienica" księcia. Że też zawsze ona musi wszystko popsuć. Uwaga młodej skupiła się jednak na kłótni pomiędzy królem Wodnej Ziemi, a tajemniczą osobą.- Hasira! - warknął samiec.
- Barafu... - rzekła tonem jakby zaraz miała splunąć na ziemię.
- Czego od niej chcesz, wyrzutku?!
- To ja się pytam, co ona chce od mojego syna, a... - powiedziała i jej uwaga skupiła się na zielonookiej lwiczce, obdarzonej bordową grzywką. - Febe? Co ty robisz wśród tych zdrajców?! Marsz do domu!
- Nie! - zaprotestowała.
- Jak śmiesz sprzeciwiać się swojej matce?! - zaryczała niebieskooka.
- Odczep się od niej! Wynoście się stąd, ty i on! - rozkazał. Zaś buntowniczka zerknęła jeszcze w stronę Est i syknęła do niej:
- Lepiej się pilnuj! Życie nie zawsze ma słodki smak krwi... - po czym brutalnie popchnęła młodego łapą i oboje zniknęli na tle krwawo czerwonego nieba. Stado Wodnej Ziemi również zawróciło ku dżungli. Brązowa ciągle miała przed oczami nowo poznanego. Zdawało jej się, że głęboko w jej sercu zapłonęło uczucie do wyrzutka.
Rozdział bardzo mi się pododbał:)Z jednej strony dobrze, że Estrella się zakochała, a z drugiej żal mi Kahawy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czemu Estrella tak nie lubi Febe. Mam nadzieję, że kiedyś się zrozumieją :)
No... Estrella się zakochała w wyrzutku...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Świetne!! Myśle że wyrzutek i Estrella bardzo do siebie będą pasować szkoda że ich rodziny się nie zgadzają.
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się rozdział :)
OdpowiedzUsuń