niedziela, 3 lutego 2013

Prolog - "Coś magicznego"

"Oh, oh, iyo
Mamela
Oh, oh, iyo

Ubukhosi bo khokho
We ndodana ye sizwe sonke


Hela hey mamela
Hela hey mamela
Hela hey mamela

Hela hey mamela

Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela

Ingonyama nengw' enamabala
Ingonyama nengw' enamabala

Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela

Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela"

Tinn
Sylwetka wielkiego lwa zjawiła się na czubku Lwiej Skały. Był to wielki dzień, nie tylko dla niego, ale i dla wszystkich mieszkańców Lwiej Ziemi. Nie był to byle jaki czas, w końcu, było to święto narodzin księcia. Ów lew zwany był Kwenu. Rozejrzał się po sawannie; wokół skały było pełno najróżniejszych stworzeń. Król uśmiechnął się i zawrócił do groty. Tam, na podwyższeniu leżała brązowa lwica, a w objęciach trzymała małe lwiątko. Była to Haki, królowa Lwiej Ziemi.
- Gotowa jesteś? - zapytał Kwenu.
- Tak. - skinęła łbem. Lew otarł się o nią mokrym nosem i liznął czule synka. Lewek otworzył pomarańczowe oczka i roześmiał się, wymachując łapkami.
- Panie! - zawołał głos należący do mandryla-szamana, najważniejszego gościa na prezentacji. Król dał gest małpie, by podeszła. Szaman Nini zbliżył się doń, podpierając się na swojej lasce. Nachylił się nad królową i ostrożnie chwycił malucha. Łapy mu drżały, to małe było takie kruche. Starał się je przenieść nad ziemią najdelikatniej, jak potrafił. O własnych siłach dotarł na szczyt Lwiej Skały i ukazał poddanym lewka.
Z sawanny dotarły głośne okrzyki radości i fanfary. Żyrafy i słonie wydały głośny wrzask, zebry i gnu oddały pokłon, bawoły i małpy wiwatował, podskakując delikatnie do góry, a ptaki poderwały się do lotu, zdobiąc różowa, poranne niebo. Para królewska z dumą patrzyli na synka. Byli tacy szczęśliwi!
- Tinn... szepnęła Haki, wtulając się w grzywę męża.


- Co takiego? - spytał szary lew, delikatnie odsuwając się od małżonki.
- Chcę, żeby nosił imię Tinn. - powiedziała.
- Hmmm... - mruknął Kwenu. Zamyślił się, aż wreszcie odrzekł: - No... niech będzie. Nawet ładne imię. - lwica polizała go po poliku.

"Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela

Ingonyama nengw' enamabala
Ingonyama nengw' enamabala

Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela

Hela hey mamela, hela
Hela hey mamela, hela"

Nagle królowa zaczęła kaszleć. Zachwiała się, nie potrafiła ustać w miejscu. Na dodatek miała dreszcze.
- Haki? - zwrócił uwagę król. - Czy wszystko w porządku?
- Jaaaa... - szepnęła bezsilnie lwica.  - Okropnie się czuję...
- Choć do groty. Nini! - zawołał do mandryla. - Proszę, zbadaj moją żonę. Mam dziwne przeczucia, że to coś złego.
- Dobrze. - odpowiedziała małpa. Podała Kwenu lwiątko i odprowadziła lwicę do jaskini. Nakazała jej się położyć, następnie wstała i powiedziała: - Królu, wyjdź!
- Ale...? - zawahał się szary lew.
- Proszę. - powtórzył mandryl. Kwenu pokiwał łbem i wyszedł. Czekał tak, aż do zachodu słońca. Dłużej już nie mógł wytrzymać. Jak można badać lwa tak długo? Wpadł ze złością do groty, a tam...
- Haki! Co to...? - nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jego żona, leżała z uśmiechem na pysku, a w objęciach trzymała inne lwiątko.
- Tak. Mamy córeczkę. - zamrugała ślepiami. Kwenu podszedł do niej i spojrzał czule na kolejnego członka rodziny. Był taki szczęśliwy.

6 komentarzy:

  1. Wspaniale się zapowiada. Zapraszam do mnie i liczę na komentarzyk :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się wspaniale!
    A ten ostatni obrazek jest słodki =)
    Zapraszam na:lwica-katty.blogspot.com i pozdrawiam cię.

    Bąbelek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział, z pewnością będę odwiedzać, bo ciekawie się zapowiada.
    I przy okazji zapraszam na moje blogi;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział! Będę wpadać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajajaj! Nowy blog się tutaj zakomunikował :D
    Bardzo fajnie, hm... mogłabyś dodać obserwatorów na swojego bloga?
    Wszyscy bylibyśmy na bieżąco :D
    No i cóż można rzec? Progol wspaniały, ciekawie się to wszystko zapowiada i z pewnością moje oko nie raz tu zajrzy :)
    Dodaję Twój blog do polecanych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, po prostu :DDD
    Dobrze, że Tinn urodził się zdrowy. Ciekawa też jestem, co będzie dalej z tą lwiczką.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń